niedziela, 25 września 2016

Photograph (Skrót sierpnia i września w zdjęciach)

Helloooooł to znowu ja, po przerwie :D
Wracam z krótkim (i zarazem długim) postem. Jestem teraz w Salt Lake City. Na pewno napiszę coś o tym jak znajdę chwile po powrocie. W końcu przysłali mi laptopa, więc mogłam zgrać moje zdjęcia z aparatu, więc ten post jest krótkim podsumowaniem drugiej połowy sierpnia i pierwszej połowy września.
Zdjęcia, które nie załapały się do poprzednich postów (a powinny) są właśnie tutaj :D

Spotkanie exchange studentów z okolic Boise
(Hiszpania, Meksyk, Brazylia, Niemcy, Polska)
Taki piękny widok tylko z domu
Jezioro na północ od Emmett
Emma (szara) i Callie, uwielbiam je :D
Bjut (pewnie nie tak się pisze) góra widoczna z całego Emmett
ale najlepiej z domu
Cudowny krajobraz Sandpoint 
Wodospad w Spokane (stan Washington)
Spokane, Washington i my :D
W drodze (gdzieś w Idaho)
Statua Wolności (a raczej jej miniaturka) w Sandpoint 
Plaża i jezioro w Sandpoint
Swan Falls i rzeka Snake na południe od Emmett
Kocham football i świetnych ludzi :D
(wesoła osóbka obok mnie to Vivien z Niemiec,
jedna z 8 exchange studentów w szkole)
Dzięki tej drewnianej maszynie udało nam się
w kilka godzin zrobić duuuuużo soku jabłkowego
Taka biologia, spędziłam tego dnia ponad 1.5 godziny
nad mikroskopem oglądając rózne komórki

Jack, lubi spacery i szczekanie na samochody :)

Piękna okolica na spacery i to zaraz za domem <3

Wóz straży pożarnej w Caldwell 
Rowdy Crowd z meczu footballu
(jestem calkowicie po prawej w 2 rzędzie)

Piosenka: "Photograph" Ed Sheeran

poniedziałek, 5 września 2016

Wake me up (czyli trochę o szkole)

Jesli nie widzieliscie poprzednich 2 postow z trylogii 5 wrzesnia to zapraszam: Lakehouse & Valerie

Mój plan lekcji na 1 trymestr:
Inne spojrzenie na szkole

1. Advanced Biology A
2. Advisory (to nie przedmiot, ale o tym innym razem)
3. English 11A
4. Advanced Psychology
5. Chemistry A
6. College Algebra

Mój dzień zaczyna się o 6:15, o 7 przyjeżdża po mnie cudowna żółta limuzyna, nazywana autobusem szkolnym. Jadę nim pół godziny, pierwsza lekcja zaczyna się o 7:40. Lekcje kończę o 14:45 i (na szczęście) mój dom jednym z pierwszych na trasie powrotnej szkolnego busu. W domu jestem ok. 15:15, obiad, praca domowa, na 18 na trening piłki nożnej. Po 20:30 wracam do domu ledwo żywa. Za nim zabiorę sie do czegokolwiek jest już 21 albo pózniej. Więcej lekcji i spać... Tak w skrócie nie mam czasu na nic przynajmniej teraz, może z biegiem czasu będzie łatwiej.

Tak, mamy trymestry, a nie semestry dlatego jest tylko 5 przedmiotów. Co mi się bardzo podoba, bo mimo że lekcje trwają 65 minut mam wrażenie że uczę się o wiele więcej.

Z 1 meczu footballu
Lekcje są takie jak sobie wyobrażałam, na większości z nich używamy komputerów, a raczej chromebooków, które są świetne. Na chemii i biologii (które mam z tą samą nauczycielką) robimy dużo doświadczeń i kart pracy które ułatwiają życie. Pan od matematyki jest typowym śmieszkiem, który lubi randomowe żarciki o magicznych numerach. Więc w skrócie uwielbiam szkołę, wolałabym mieć więcej czasu żeby sie wyspać ale to jest najmniej istotne.

Nie wiem jakim sposobem wyszły mi 3 posty. Mam tak dużo to opowiedzenia, słów co raz więcej, a nie chce wszystkiego upychać w jednym poście.

Mam nadzieje że spodobała wam się ta trylogia. Następne posty pojawią się (mam nadzieję, że od razu) po wycieczce do Salt Lake City (yaay) i po Homecoming, które trwa od 26 do 30 września.

W między czasie zapraszam na:
instagram: kbuczak
snapchat: kabu99

Piosenka: "Wake me up" Avicii

Valerie (gdzie byłam, kiedy mnie nie było)

Ukradzione z instagrama
1 dzien szkoly
Szkoła szkoła szkoła...mój drugi tydzień za mną. Teraz rozumiem wszystkich exchange studentów, którzy nie są aktywni na swoich blogach z braku czasu.

Ludzie są cudowni. Wszyscy są niesamowicie mili. W Emmett jest jeszcze 6 innych exchange studentów (o których pewnie kiedyś napiszę). Ale myśle ze najtrudniejsza cześć wymiany, czyli zaaklimatyzowanie się już za mną.

Byłam na swoim pierwszym meczu footballu z dziewczynami z drużyny piłki nożnej. Poznałam tam sporo ludzi, w tym kilku footbolistów. Jedna dziewczyna przez cały czas próbowała wymówić moje pełne imię. No właśnie, próbowała. Większość osób dobrze sobie radzi z moim skróconym imieniem, mimo to spotykam się z pisownią typu "Cacia" albo "Kachia". Ale najśmieszniejsze są mecze piłki nożnej, kiedy ktoś próbuje wyczytać moje imię podczas prezentacji zawodników. Możecie sobie wyobrazić mnie jako "Katshuishyna Buzyak" w najlepszym przypadku. Z nauczycielami było jeszcze śmiesznej, bo mimo że starają się nie są wstanie przejść przez drugą sylabę. Takie imię co poradzę.

Więc tak w największym uogólnieniu żyje mi się tu świetnie. Host-rodzina, szkoła i ludzie są na prawdę cudowni. Mam nadzieje, że nic się nie zmieni i że czas zbyt szybko mi nie zleci.

Na koniec mam trzy porady. Nie ważne że powtarzam się, czy powtarzam po innych.

1. Sporty SPORTY! Cokolwiek, gdziekolwiek, najlepiej od razu po przyjeździe. Za nim zaczęłam szkołę poznałam około 30 dziewczyn w tym 2 inne exchange studentki! Mimo ze grać ciagle nie potrafię i nie wygrywamy meczy to jest to świetna zabawa i o wiele łatwiej zacząć wymianę.

Niezbyt piekne zdjecie, ale no coz..
O pilce noznej napisze cos jak sie skonczy sezon.

2. Nigdy nie mów "nie". Trochę zmodyfikowana wersja, ale cała idea tego jest to ze nie ważne jak głupie sie cos wydaje, nie odmawiaj. Jeśli od razu nie jesteś w stanie powiedzieć "tak" i przeżyć jakąś szaloną przygodę, to przynajmniej to przemyśl. Pamiętaj ze czasu jest niewiele, a chcesz maksymalnie go wykorzystać.

To jedno z pieknych wspomnien, ktorym PRAWIE powiedzialam "nie"

3. Bądź sobą! Udawanie kogoś innego nie pomoże ci w niczym. Przez szkoły w USA przeszło wystarczajaco dużo exchange studentów, żeby był to jakiś wyróżniający tytuł. Bycie sobą jest poradą na wszystko.

Typowy lunch w szkole, nie ma co narzekac na nude
Emmett High School z 3 pietra




















Piosenka: "Valerie" Glee Cover

Lakehouse (wycieczka do Sandpoint)

Widok z Schweitzer Lodge n
Tak jak wspominałam, przed rozpoczęciem szkoły pojechaliśmy na rodzinną wycieczkę. Dzięki Labor Day, mam jeden dzień wolnego i w końcu mogę coś wstawić na bloga.

A więc... Około 5:30 wyjechaliśmy w stronę północnej części Idaho do Sandpoint. Przespałam większość drogi i już pierwszego dnia mogliśmy sie cieszyć plażą i pięknym jeziorem.

Trzeciego dnia pojechaliśmy do Schweitzer Lodge, który był bardzo wysoko w górach. Dało się nawet dopatrzyć Kanadę.

Po kilku dniowym wypoczynku musieliśmy wracać. W drodze powrotnej wstąpiliśmy do Spokane w stanie Washington (yaaay trzeci stan w USA) i przejeżdżaliśmy przez Oregon (który zaliczam jako mój pierwszy stan, bo to tam wylądowałam po raz pierwszy w USA). Więc moja lista zwiekszyła się do 3.

Po powrocie został ostatni dzień wakacji...i do szkoły, a o szkole będzie następny post, który pewnie pojawi sie w tym samym czasie... wiec ciii nie ma spoilerów :D
Nie tak wcale daleko ;D
Zachod slonca nad jeziorem w Sandpoint 
Przy wodospadzie w Spokane, Washington





























Piosenka: "Lakehouse" Monsters and Man