poniedziałek, 30 stycznia 2017

Stayin' Alive (po dobrej stronie USA)

No i stało się! Jak obiecałam ostatnio, udało mi sie w miare szybko podejść do napisania kolejnego postu. Od ostatnich kilku dni, walczę z internetem żeby poprawić częstotliwość postów i póki co idzie mi dobrze.

W tym poście postanowiłam napisać o pozytywnych stronach USA, których (jak napisałam w poprzednim wpisie LINK) jest o wiele więcej niż negatywów:

1. Szkoła i nauczyciele- jedna z najważniejszych części wymiany (oprócz rodziny), nauki jest tutaj o wiele mniej, moje klasy też nie należą do najłatwiejszych, nauka w USA jest zdecydowanie mniej skomplikowana i bardziej efektywna niż w Polsce. Podejście nauczycieli jest dużą częścią, bo mimo że to oni nas uczą to nasz szacunek jest odwzajemniony ich szacunkiem i byciem miłym

2. Mieszkanie na “wsi”- Emmett samo w sobie liczy więcej mieszkańców niż Raszyn, ale mimo to ludzie nazywają to miejsce “wsią”, widoki są piękne i ma ten swój amerykański urok

3. Zaufanie ludzi- to jedna z największych zalet u (prawie) każdego amerykanina, zawieranie znajomości tutaj jest na zupełnie innym poziomie niż w Polsce, nie ma tutaj naszego słynnego “polaczkowania” i to pewnie pierwsza rzecz jaką można zauważyć po kontakcie z nieznajomym Amerykaninem
(od lewej) Vivien, Sydney, Isadora, Kasia, Madi Jo, Maria

4. Przestrzeń- przeciwieństwo punktu nr 3. W ostatnim poście, wszystko jest daleko, ale to też ma swoje plusy… duże przestrzenie i ładne widoki

5. Angielski- moja miłość do ojczystego języka polskiego raczej nigdy nie istniała, w przeciwieństwie do angielskiego, który stał się dla mnie bardziej naturalny (i pewnie z tego powodu niedługo zabiorę się za tłumaczenie moich postow po angielsku)

6. Inni exchange studenci- “poznawanie nowych ludzi na wymianie zwykle zaczyna się na innych wymianach…” po więcej informacji zapraszam do następnego postu ;)
<3



Piosenka z tytułu: "Stayin' Alive" Bee Gees

wtorek, 24 stycznia 2017

Castle On The Hill (w połowie wymiany)


To ja :) wróciłam po pewnie najdłuższej przerwie jaka zaistniała na tym blogu. Nie będę wymyślać wymówek, jedyne co mogę powiedzieć to, że czas leci szybko, a mam co raz wiecej rzeczy do zrobienia i burze śnieżne nie pomagają w pisaniu, bo odcinają internet....
Sunset in Boise


Nowy rok zaczął się dla nas czterema dniami śnieżnymi więc nie poszliśmy do szkoły drugiego wtorku stycznia. Później napadało wystarczająco śniegu żeby nie pójść do szkoły przez dwa dni w następnym tygodniu, więc miałam czas na wymyślanie i pisanie postów.

W moich wolnych chwilach zajmowałam się moim projektem o którym wspomnę innym razem i robieniem mojego albumu podróżniczego do którego materiały dostałam podczas Świąt ( i może zrobię o tym jakiś filmik??)

Pierwszy pomysł, to rzeczy które denerwują mnie w USA. Moja lista ma 3 punkty:

1. TAXES not included (podatek nie wliczony)-w skrócie ceny półkowe nie mają wliczonego podatku, tak jak jest w Polsce, każdy stan ma inny procent. Podczas płacenia ciagle o tym zapominam...

2. System metryczny- tylko kilka krajów na świecie ma inny system metryczny, niż reszta świata, w tym USA. Temperatura w Fahrenheitach, odległość w yardach, milach itp. I wszystko inaczej, nie wiem jaki jest tego cel, w liceum i tak każdy musi umieć nasz system metryczny, ale przynajmniej z tym nie mam problemu.

3. Odległości- mieszkanie w Stanach może być łatwe jeśli masz samochód...i umiesz nim jeździć... chyba że jesteś exchange studentem i program zabrania ci prowadzenia samochodu... wtedy twoje życie staje się cięższe i nagle twoje umiejętności błagania o podwód samochodem zdecydowanie rosną

Wiadomo, że jest więcej plusów niż minusów, a z tymi negatywnymi stronami da się żyć. Nie mam żadnych problemów ze szkołą, rodziną albo przyjaciółmi, więc jedyne co mi zostało to się cieszyć z tego i korzystać ile się da.

Mam nadzieje że następny post pojawi się w najbliższym tygodniu. Ale o czym (a raczej o kim) to dowiecie się niedługo 😊
<3



Piosenka z tytułu: "Castle On The Hill" Ed Sheeran