środa, 30 grudnia 2015

Ile dokumentacji?

Odpowiedź: za dużo! Zaczynając proces rekrutacji byłam świadoma tego, jak wiele dokumentów będzie trzeba wypełnić i zebrać. Jednak, kiedy pani Monika z Fostera wręczyła mi pierwszą część aplikacji, wiedziałam że będzie (nie)wesoło.

Przebrnęłam przez wszystko w około 3 tygodnie (z czego jestem bardzo dumna). W przypadku fundacji NWSE musiałam wypełnić:
  • 25 str Aplikacji Papierowej: historia medyczna, badania fizyczne (?), szczepienia, oceny z 3 lat (dzięki Staszic), trzy opinie- w tym jedna od nauczyciela angielskiego, regulaminy (dużo regulaminów) 
  •  Aplikacja Online: różne informacje o mnie, list do host-rodziny (dzięki Bob), cztery eseje o moim podejściu do wymiany itp.
  • Zdjęcia: 6 paszportowych i uśmiechniętych (to się da połączyć?) i album, z którym miałam chyba najwięcej problemów (brawo ja)
  • Umowa: od Fostera i NWSE
Wszystko to w 3 kopiach co dało mi około 200 stron, które mam zamiar zanieść na początku nowego roku :)


wtorek, 29 grudnia 2015

Na miejsce...Start

Skoro już wiecie, że nie jestem kreatywnym pisarzem i po co w ogóle piszę bloga (a jak nie wiedzieliście, to już wiecie), mogę Wam powiedzieć, jak dotarłam do tego miejsca. 

Kilka miesięcy temu dowiedziałam się, że moja przyjaciółka (pozdrawiam Olę) jedzie na wymianę do USA. Przyznam, że się tym zainteresowałam i trafiłam wtedy na blogi (yay blogi!). 

Z rodzicami na szczęście obyło się bez problemów. Zapisałam się w biurze Foster na test językowy ELTiS, który wydawał się gorszy przed napisaniem, niż po (czyli odwrotnie do polskiego) i bez ograniczeń mogłam wybrać każdą fundację. 

 Po długich przemyśleniach padło na NorthWest Student Exchange (w skrócie NWSE) . Czemu? W sumie nie wiem. Trochę dla tego, że mam obsesję na punkcie północno zachodnich stanów (if u know, what I mean), do których być może nie trafię, ale warto wierzyć :D . Z innej strony wolę zimniejsze klimaty, chociaż nie pogardzę Californią <ciężki oddech> , no i innych (blogi, cena, instynkt?). 

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Trudny początek...?

Jak to jest, że z tymi początkami jest najgorzej? Początek nowego serialu, początek nowej książki, wszystko co nowe zaczyna się niewiadomą, ale czy to co nam nie znane jest zawsze złe?

Na pewno pisanie nowego bloga jest złe i ciężkie dla kogoś kto nie jest humanistą (i nigdy nie będzie, fuj), a jeżeli chodzi o inne rzeczy to będzie łatwiej, chyba. Jedna (i jedyna) zasada sprawiająca że ten blog będzie wogóle istniał (tatara taaaam): SPONTAN.  

źródło: internet

Zebrałam się do napisania bloga o mojej wymianie, bo sama bardzo lubię czytać takie blogi i chciałabym się podzielić moimi doświadczeniami, może kogoś zainspiruję (albo i nie), ale na pewno będzie to moja pamiątka. No i przy okazji mogę przekazać najbliższym, jak mi się żyje za oceanem.