środa, 1 czerwca 2016

Co sie dzieje? #66days

Od jakiegoś (bliżej nieokreślonego) czasu moje myśli dążą w dwóch kierunkach: "czy na pewno jadę?" i "czy dam radę?". Jeśli mnie znacie to wiecie, że odpowiedź nie ważne jak do niej dojdę zawsze brzmi "tak", ale czemu? Taka już jestem..

Największy problem mam chyba z tym, żeby uwierzyć czy ja na prawdę jadę. Na początku tej historii było tylko "jeśli wyjadę to..." lub "o ile wyjadę...", puff zrobił się czerwiec i nagle zostało 66 dni do wyjazdu. Jak? Nie wiem, trzeba się pytać fizyków, którzy lubią gadać o czasoprzestrzeni (ja w to nie wnikam).

Hand-made z motywem <3
Co się z tym problemem wiąże, ktokolwiek mi mówi "będę tęsknić" albo "nie wiem, co będę bez ciebie robić" to po prostu do mnie nie dociera i zwykle moja odpowiedź to "przecież nie jadę na zawsze, niedługo wrócę" chociaż sama nie ogarniam faktu, że nie będzie mnie przez 309 dni.

Taki refleksyjny post musi zawrzeć jakiś motyw Kasio- poznawczy, a więc (chyba nikt o tym nie wie) ale mam wielką obsesję na punkcie nieba, zwłaszcza nocą. Pewnie dlatego, że kiedyś na obozie harcerskim jakoś o 2/3 w nocy poszłam nad jezioro, było widać całe niebo, każdą gwiazdę i Drogę Mleczną.
Jestem mieszkańcem stolicy, więc na co dzień cieszę się jak zobaczę księżyc i kilka gwiazd. Zawsze wykorzystywałam każdą okazję z dala od Warszawy na oglądanie nieba. Ale mam nadzieję, że rozumiecie o czym mówię, bo to trudne do opisania.

Wracając do świata wymiany ot jestem w trakcie aplikacji o wizę, o której pewnie będzie następny post (#55days).

6 komentarzy:

  1. opisałaś to idealnie! Do mnie też nie może dojść ta cała perspektywa wyjazdu na cały rok ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda?? To tak jakby mówiło sie o czyimś życiu a nie naszym :0

      Usuń
  2. Nie nie... Nikt nie wie o twojej o obsesji na punkcie nieba Katarzyno :P

    OdpowiedzUsuń