Największy problem mam chyba z tym, żeby uwierzyć czy ja na prawdę jadę. Na początku tej historii było tylko "jeśli wyjadę to..." lub "o ile wyjadę...", puff zrobił się czerwiec i nagle zostało 66 dni do wyjazdu. Jak? Nie wiem, trzeba się pytać fizyków, którzy lubią gadać o czasoprzestrzeni (ja w to nie wnikam).
Hand-made z motywem <3 |
Taki refleksyjny post musi zawrzeć jakiś motyw Kasio- poznawczy, a więc (chyba nikt o tym nie wie) ale mam wielką obsesję na punkcie nieba, zwłaszcza nocą. Pewnie dlatego, że kiedyś na obozie harcerskim jakoś o 2/3 w nocy poszłam nad jezioro, było widać całe niebo, każdą gwiazdę i Drogę Mleczną.
Jestem mieszkańcem stolicy, więc na co dzień cieszę się jak zobaczę księżyc i kilka gwiazd. Zawsze wykorzystywałam każdą okazję z dala od Warszawy na oglądanie nieba. Ale mam nadzieję, że rozumiecie o czym mówię, bo to trudne do opisania.
Wracając do świata wymiany ot jestem w trakcie aplikacji o wizę, o której pewnie będzie następny post (#55days).
To 66 czy 55 w końcu? :p
OdpowiedzUsuńTeraz 66, następny post bedzie na 55 :)
Usuńopisałaś to idealnie! Do mnie też nie może dojść ta cała perspektywa wyjazdu na cały rok ;-;
OdpowiedzUsuńPrawda?? To tak jakby mówiło sie o czyimś życiu a nie naszym :0
UsuńNie nie... Nikt nie wie o twojej o obsesji na punkcie nieba Katarzyno :P
OdpowiedzUsuńCiiii prawie nikt nie wie >.<
Usuń