Ciężko mi uwierzyć, że już 6 sierpnia opuszczę Polskę, żeby spędzić ponad 300 dni w US(i)A.
Pewnie kiedyś pojawi się post typu "99 dni do powrotu do Polski" albo "99 dni po powrocie" i boję się, że to marzenie skończy się za szybko. Wbrew pozorom 300 dni to nie tak dużo, ale w sumie nie tak mało.
źródło: internet |
300dni = 7200h = 432000min = 25920000sek
Wy już też macie dość matmy?
To teraz kilka suchych faktów o miejscu, gdzie spędzę te (ok.) 300 dni.
1. Idaho jest słynne z hodowli ziemniaków (co za ironia :p), 2/3 wszystkich potatoes-ów pochodzi właśnie z tego stanu!
2. Stolicą Idaho jest Boise. Moja miejscowość jest oddzielona od Boise górami, a odległość w jakiej znajdują się miasta wynosi 40 km.
3. Najwyższy szczyt nazywa się Borah Peak i ma 3859 m.n.p.m (tak trochę więcej niż Rysy).
4. Powierzchnia stanu wynosi 216456 km2, czyli jest mniejsza od Polski o ok. 100 tys. km2, a liczba ludności Idaho pokrywa się z liczbą Warszawiaków.
5. Idaho graniczy z : Washingtonem, Oregonem, Nevadą, Utah, Wyoming, Montaną i Kanadą.
6. Jest to stan z zimną (o wiele bardziej niż w Polsce) zimą i ciepłym latem, czyli z najlepszym (dla mnie) możliwym połączeniem pór roku.
Boise <3 źródło: internet |
Udało mi się wymienić mailami z H-Mom i póki co (odpukać) wszystko układa się świetnie. Na dodatek zaczynają się matury, czyli 9 dni wolnego. YAAY :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz