To właśnie moja historia o tym jak zdobyłam 6 stanów w 3 dni, Nowy York i Washington DC…!
Zaraz po Senior Skip (takie nocne wydarzenie dla 12-klasistów w mojej szkole), 27 kwietnia po całej nocy zabawy w Wahooz (jeśli będziecie kiedyś w Boise to polecam!). Przejechałam taksówką z centrum Boise do lotniska o godzinie 4 nad ranem, czyli 2 godziny przed moimi kilkugodzinnymi lotami. Leciałam United i miałam tylko bagaż podręczny, więc jedne co mi zostało to rozłożyć się na kilku siedzeniach przed gatem i czekać na pierwszy lot.
Notatka na wstęp: Ten post był pisany na przestrzeni 7 miesięcy. Tak tak, wiem że tak nie można, ale tak już jest :P jeśli zadajecie sobie pytanie, jak jestem w stanie przywołać wycieczki, które odbyły się w kwietniu 2017, to tylko dzięki mojemu pamiętnikowi i zdjęciom. Więc jeśli jesteście na/ planujecie taki wyjazd, na pewno nie zmarnujecie kilku minut na krótką notatkę z dnia!
Neeeeeeeeeeeew Yoooooooooooork Cityyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy!
Gdzieś nad Colordo... |
Po pojawieniu się pomysłu o Nowym Yorku, moja host-mama, Lara pomogła mi we wszystkich formalnościach (w tym pokazaniu fundacji, tak w skrócie, że spotkanie z mamą nie wywoła u mnie negatywnej zmiany w psychice). To i bilet lotniczy pozwoliło mi na 5-dniowy pobyt w jednym z najwspanialszych miast świata.
A tak wyglądały wyglądały moje dni:
27 kwietnia:
- 4:00 - dojazd na lotnisko
- 8:00-17:00 - lot do NY
- Spotkanie z mamą (ojj łzy się polały)
- Dojazd do miejsca noclegowego na Brooklynie
- Krzywdzenie języka polskiego, do którego nie byłam się w stanie przyzwyczaić i co chwile mówiłam do mamy po angielsku ;)
- Seeeennn (bo przecież Katarzyn nie spał ponad 36h)
28 kwietnia:
- Kupiłam kartę miejską i po raz pierwszy jechałam Nowojorskim metrem (z Brooklynu do centralnego Manhattanu)
- Jako, że szkoła mojej mamy znajdowała się na 67 piętrze Empire State Building to musiałam wjechać od razu na górę i mimo tego, że miasto było pokryte poranną mgłą (była 9 rano) był to niesamowity widok.
- Zostawiłam mamę w szkole i przeszłam się kilka przecznic od ESB do Times Square, a później do Central Parku
- Następnym punktem było Rockefeller Center (czyli słynne miejsce z Kevina części 2, to z choinką) Pieszo przeszłam do Grand Central Station, znane z wieeeelu scen filmowych
- Metrem podjechałam do Battery Park na dolnym Manhattanie, gdzie bezpłatnym promem przepłynęłam tuż obok Statuy Wolności do portu w New Jersey
- Drogę powrotną pokonałam tym samym statkiem i moim następnym punktem było Empire, jako że niebo się oczyściło
- Całkowicie przypadkiem, nasi znajomi przylecieli do Nowego Yorku w tym czasie co my, więc poszliśmy razem na Shake Shack Burgers (must have!) i do słynnej cukierni Buddiego Valastro “Carlo’s Bakery”
Oj ten Albert... |
- Później poszliśmy razem do Madame Tussauds (które było o wiele lepsze niż to w Londynie)
- Po pożegnaniu ze znajomymi pojechałyśmy z mamą do Brighton Beach na Brooklynie, gdzie po raz pierwszy spotkałyśmy się z Atlantykiem (pewnie nie pamiętacie ale około miesiąc przed tym spotkałam się z pierwszym oceanem w moim życiu, Pacyfikiem)
29 kwietnia:
- Po pobudce o 4 rano i wycieczce metrem do Times Square (oczywiście ze śniadaniem w Dunkin Donuts) wyjechałyśmy na zakupioną wcześniej wycieczkę w Greyline do Washingtonu DC, czyli stolicy USA
- Po przerwie w stanie Delaware, nasza grupa dotarła około 10 pod Biały Dom
- Następnymi punktami były Vietnam Memorial i Korean Memorial
- Dotarliśmy do mojego ulubionego miejsca w stanie Maryland, czyli Lincoln Memorial i Reflection Pool (znany Wam być może z Forest’a Gumpa)
- Pod koniec wycieczki zatrzymaliśmy się w cmentarzu Arlington w stanie Virginia i przy wielkim budynku kongresowym
- Całą drogę powrotną przespałam :D
30 kwietnia:
- Spałyśmy trochę dłużej, bo była to niedziela :3
- Najważniejszym punktem tego dnia był na pewno Brooklyn Bridge
- Dodatkowo przeszłyśmy się do China Town i zjadłyśmy lunch w lokalnej knajpce poleconej przez bardzo miłą, nieznajomą panią (poleciłabym, ale nie wiem czy potrafilibyście bez pomocy tej fantastycznej kobiety, bo ja nie ha!)
- Poszłyśmy później na mały shopping do GAPa i kilku innych sklepów W drodze powrotnej zatrzymałyśmy się raz jeszcze przy Brighton Beach
- Wróciłyśmy do domu i spędziłam trochę normalnego czasu z mamą
1 maja:
- Jako, że to ostatni dzień zwiedzania musiałam uzupełnić moją listę MustSeeNY
- Składała się z: Wall Street i byka, Broadway Street, Broad Street, Trinity Church i 9/11
- Memorial, które są niesamowicie warte zobaczenia!
- Musiałam również zobaczyć więcej Central Parku i Zoo (i chociaż tam do środka nie weszłam, z zewnątrz można zobaczyć kilka zwierzaków).
- Ważnymi punktami tego dnia były też Muzeum Naturalnej Historii i przepłynięcie raz jeszcze promem obok zielonej kobietki ze sztuczną pochodnią, która robi wrażenie, ale jest o wiele mniejsza niż można się po niej spodziewać ;)
Troszkę mi odbiło .... |
Ale to normalne :D |
To właśnie ta zielona kobieta, którą każdy zna |
2 maja:
- Tu się kończy moja historia w Wielkim Jabłku, rano Uberem za coś około 2$ przejechałam cały Brooklyn na lotnisko LaGuardia.
- Wieczorem odebrał mnie mój host-tata, Bill z lotniska i mogłam podarować im kilka prezentów z Polski (przywiezione przez mamę).
To jest ten moment, w którym niesamowicie dziękuje mojej mamie za danie mi możliwości zobaczenia jej i wschodniego wybrzeża Stanów! Na pewno kiedyś tam wrócę i polecam każdemu podobną wycieczkę do Nowego Yorku.
Ponieważ nie lubię siedzieć długo w jednym miejscu, po moim przylocie z Nowego Yorku we wtorek, już na piątek (tego samego tygodnia) miałam zaplanowaną następną wycieczkę, ale o tym w następnym poście….
Do zobaczenia!
Piosenka z tytułu: “Whatever it takes” Imagine Dragons
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz