To ja :) wróciłam po pewnie najdłuższej przerwie jaka zaistniała na tym blogu. Nie będę wymyślać wymówek, jedyne co mogę powiedzieć to, że czas leci szybko, a mam co raz wiecej rzeczy do zrobienia i burze śnieżne nie pomagają w pisaniu, bo odcinają internet....
Sunset in Boise |
Nowy rok zaczął się dla nas czterema dniami śnieżnymi więc nie poszliśmy do szkoły drugiego wtorku stycznia. Później napadało wystarczająco śniegu żeby nie pójść do szkoły przez dwa dni w następnym tygodniu, więc miałam czas na wymyślanie i pisanie postów.
W moich wolnych chwilach zajmowałam się moim projektem o którym wspomnę innym razem i robieniem mojego albumu podróżniczego do którego materiały dostałam podczas Świąt ( i może zrobię o tym jakiś filmik??)
Pierwszy pomysł, to rzeczy które denerwują mnie w USA. Moja lista ma 3 punkty:
1. TAXES not included (podatek nie wliczony)-w skrócie ceny półkowe nie mają wliczonego podatku, tak jak jest w Polsce, każdy stan ma inny procent. Podczas płacenia ciagle o tym zapominam...
2. System metryczny- tylko kilka krajów na świecie ma inny system metryczny, niż reszta świata, w tym USA. Temperatura w Fahrenheitach, odległość w yardach, milach itp. I wszystko inaczej, nie wiem jaki jest tego cel, w liceum i tak każdy musi umieć nasz system metryczny, ale przynajmniej z tym nie mam problemu.
3. Odległości- mieszkanie w Stanach może być łatwe jeśli masz samochód...i umiesz nim jeździć... chyba że jesteś exchange studentem i program zabrania ci prowadzenia samochodu... wtedy twoje życie staje się cięższe i nagle twoje umiejętności błagania o podwód samochodem zdecydowanie rosną
Wiadomo, że jest więcej plusów niż minusów, a z tymi negatywnymi stronami da się żyć. Nie mam żadnych problemów ze szkołą, rodziną albo przyjaciółmi, więc jedyne co mi zostało to się cieszyć z tego i korzystać ile się da.
Mam nadzieje że następny post pojawi się w najbliższym tygodniu. Ale o czym (a raczej o kim) to dowiecie się niedługo 😊
Piosenka z tytułu: "Castle On The Hill" Ed Sheeran
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz